Są problemy, którymi trudno podzielić się na fejsie. Ale nie oznacza to, że nie ma wyjścia nawet z najbardziej krępujących sytuacji. Tu znajdziesz je bez konieczności podawania swoich danych osobowych.
Czy seks w noc przed startem ma wpływ na jego wynik?
Biegacze to plemię przesądne – lubimy przed ważnymi zawodami robić wszystko tak, jak przed tymi, które były dla nas idealne, nawet, jeśli oznacza to rezygnację z tego, co uwielbiamy robić. A przecież, patrząc na sprawę fizjologicznie, nie ma powodu, by rezygnować z seksu w przedstartową noc. Badania pokazują, że nie ma on wpływu na wynik. Jest jedno ale. Badania te obejmowały pary małżeńskie, których upojne chwile wymagają spalenia jedynie 25-50 kcal, co jest równoważne z wejściem na drugie piętro. Jak widać, takie uprawianie miłości nie zrobi wyrwy w Twoich zapasach glikogenu. Ale jeśli przed maratonem spróbujesz maratońskiej bunga bunga, to efekty mogą być odczuwalne. Bo nie tylko spalisz więcej energii, ale przede wszystkim nie poświęcisz wystarczającej ilości czasu na sen. Dlatego przed intensywnym biegiem staraj się unikać upojnych nocy. Co więcej, łagodny, szybki seks może, w porównaniu do ostrych i długich zmagań, zmniejszać ryzyko podrażnień, a nawet lekkich krwawień, co na pewno nie pozostaje bez wpływu na dyspozycję startową. Wybór: dobry seks czy dobry bieg, należy do Ciebie.
Dlaczego czasami popuszczam w czasie biegu?
Wysiłkowe nietrzymanie moczu może być problemem głównie dla pań, szczególnie tych, które są po urodzeniu dziecka. Trzymanie moczu w czasie biegu zaburza statykę dna miednicy i mięśnie mogą nie utrzymać wszystkiego w pęcherzu. Wtedy nawet kaszel czy mocniejsze tempo może powodować nietrzymanie. Problem może zwiększyć zbyt duża lub zbyt mała ilość wypitych przed startem płynów. Dodatkowo trzeba unikać w takich sytuacjach napojów gazowanych, szczególnie cytrusowych, oraz kofeiny, które zwiększają nacisk na pęcherz. Aby jakoś poradzić sobie z wysiłkowym nietrzymaniem moczu, można próbować wzmocnić mięśnie dna miednicy ćwiczeniami Kegla (napinać mięśnie, tak jakby się chciało wstrzymać strumień moczu w czasie sikania: 10 s napięcia, 10 s relaksu). Na krótką metę najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście stosowanie wkładek.
Dlaczego mój sprzęt tak śmierdzi?
Badania potwierdzają to, co podpowiada nam nos: syntetyczne ciuchy sportowe mają dużo gorszy zapach niż bawełna na drugi dzień po wysiłku okupionym sporą ilością potu. Belgijscy naukowcy poprosili 26 ochotników o zrobienie godzinnego, mocnego treningu na rowerze spinningowym, po którym poczekali 28 godzin z oceną przepoconych koszulek. Wynik był przewidywalny dla każdego biegacza- poliestrowe śmierdziały niczym skunks. Za taki stan rzecz odpowiada bakteria Micrococcus, która namnaża się dużo bardziej i szybciej na koszulkach technicznych niż na bawełnianych. Świeży pot nie ma przykrego zapachu – dopiero, gdy bakterie zaczną go rozkładać, pojawia się charakterystyczny, niemiły odorek. Jeśli nie chcesz prać koszulki po tylko jednym treningu (mało prawdopodobny scenariusz, ale puśćmy wodze fantazji), to przynajmniej dobrze wypłucz z niej pot, zanim bakterie wezmą się do roboty. Możesz też oczywiście wrócić do biegania w koszulce bawełnianej, ale ta ma inne, dobrze Ci zapewne znane wady. Dobre rozwiązanie to T-shirt z wełny merynosów, który łączy atuty poliestru i bawełny, choć trochę kosztuje.
Dlaczego czasem biegu muszę kucnąć w krzakach?
Ruchy, jakim poddajemy w czasie biegu jelita, czasami dosyć mocno je irytują i dają o tym wyraźnie znać. W dodatku, kiedy krew potrzebna do trawienia wykorzystywana jest przez mocno pracujące nogi, to sensacje żołądkowe nie są niczym wyjątkowym. Stara prawda mówi, by nie jeść później niż na 2 godziny przed biegiem. Pamiętaj też, że kofeina może przyspieszać transport produktów przemiany materii przez cały system, a sztuczne słodziki (mannitol lub sorbitol), które często znajdziesz w batonach energetycznych, też nie są największymi przyjaciółmi Twoich jelit. Przy takich problemach można zwiększyć ilość błonnika w diecie, ale nie rekomendujemy takiego rozwiązania. Lepiej spróbować wypracować rytm porannych wypróżnień, przez co będziesz mieć pewność, że na bieg wyjdziesz „na lekko”. I nigdy nie zapominaj wziąć ze sobą papier toaletowy.
Dlaczego właściwie pływam we własnym pocie?
Hyperhydroza, czyli nadmierna potliwość, pojawia się, kiedy normalny proces chłodzenia organizmu zaczyna szwankować. I wcale nie jest problemem tylko w czasie biegania w wysokich temperaturach, bo kiedy biegasz w zimne dni, to jest Ci cieplej, kiedy ciuchy pozostają w miarę suche. Poproś o receptę na silny antyperspirant, który zawiera chlorek glinu. Warto popsikać nim stopy, bo osoby, które mocno się pocą, są też mocno narażone na otarcia i bąble na nogach. Niekiedy można szukać rozwiązań medycznych, ale nie wpadaj w paranoję. Zbyt mała potliwość przy dużym wysiłku zwiększa ryzyko pojawienia się chorób serca.
Dlaczego nie mogę powstrzymać gazów?
Przyczyn gastrycznego „turbodoładowania” w czasie biegu jest kilka. Najczęstszą z nich jest intensywne oddychanie. Nadmiar powietrza, który przyblokowuje się w całym Twoim układzie trawiennym, szuka każdej możliwej drogi ucieczki. Jedną z nich jest ucieczka tyłem. Druga przyczyna to mocno przyspieszony przez wysiłek fizyczny proces trawienia. Ćwiczenia aerobowe sprawiają, że pokarm zostaje przetworzony dużo szybciej, co zwiększa ilość gazów w Twoim układzie trawiennym, które tylko czekają na moment, w którym będą mogły przyprawić Cię o lekkie zażenowanie. Trening anaerobowy (np. ćwiczenia z ciężarami) też niesie ze sobą podobne zagrożenia. Jakiekolwiek ruchy, które wymagają pracy i napięcia mięśni korpusu, sprawiają, że pod ciśnieniem znajduje się również okrężnica, właściwie wyciskając z Ciebie gaz, który się w niej znajduje. O ile nie możesz całkowicie wyeliminować ryzyka zakłócenia konwersacji w czasie biegu z przyjaciółmi, jest kilka rzeczy, które mogą je zmniejszyć. Zrezygnuj z jedzenia, które może konkurować ze złożami gazu łupkowego w USA, czyli pszenicy, kukurydzy i ziemniaków, oraz z takich warzyw, jak brokuły, kapusta, kalafior i soczewica. Unikaj również gazowanej wody. W czasie biegów, szczególnie tych spokojniejszych, możesz spróbować robić wdech przez nos, a wydech ustami. Dzięki temu będziesz mieć trochę mniej powietrza, które może zostać wykorzystane przez jelita do niezapowiedzianych występów akustycznych. Ale nie próbuj na siłę powstrzymywać pierdnięć, bo może to prowadzić do wzdęć i kurczy. Jak mawiał Shrek, „lepiej na zewnątrz niż w środku”.
Dlaczego po biegu bolą mnie jądra?
To zwykła mechanika i dotyczy zwykle lewego jądra, które jest niżej (panowie, proszę nie sprawdzać przy paniach). W czasie biegu do jądra spływa krew, która zatrzymuje się i nie odpływa z powrózka nasiennego do brzucha. Przez ten zastój żylny jądro robi się powiększone i jego ruch w trakcie biegu kończy się bólem męskich klejnotów. Czasami ból nie ma jednoznacznej przyczyny i jeśli obawiasz się o raka jądra, to przy częstych takich przypadkach warto przebadać się u urologa. Rozwiązaniem problemu tuż po biegu jest zmiana kierunku odpływu krwi (trzeba położyć się na plecach i przesunąć mosznę na brzuch), a w trakcie biegu pomóc mogą dobre spodenki kompresyjne albo zwykłe ze slipkami w środku, które ograniczą nieco swobodę jąder w czasie biegu.
Czy bieganie sprawi, że moje piersi opadną?
Uczeni kontynuują badania nad ruchem piersi w czasie uprawiania sportu, technologie w biustonoszach są coraz też coraz lepsze i jest też coraz więcej dowodów na to, że bieganie jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie możesz zrobić, by chronić się przed rakiem piersi. A oto, co wiedzą naukowcy – i co powinny wiedzieć biegaczki – w kwestii dbałości o piersi: ciało, niestety, nie jest idealnie przygotowane do wspierania kobiecych piersi. W zależności od rozmiaru mogą być one bardzo ciężkie i kobiecy organizm nie podtrzymuje ich w takim stopniu, jak kobiety (a może bardziej mężczyźni) by pragnęły. Jest naprawdę niewiele elementów w kobiecym ciele, które zapewniają im stabilność i trzymają w miejscu – praktycznie tylko skóra i nieco więzadeł. Możesz ostro biegać i Twoje wnętrzności pozostaną na miejscu (z reguły), bo chronią je mięśnie, tkanka łączna itd. Piersi nie mają takiej tarczy. Mają za to receptory bólu i kiedy skończy się limit elastyczności ich elementów wspierających, po prostu bolą. Piersi ruszają się dużo bardziej niż nam się wydaje. Jest to pełny ruch w trzech wymiarach i po ósemce: góra – dół, lewa – prawa i przód – tył. Dobry, wygodny biustonosz to absolutna konieczność dla biegaczek.
Pewnie znalazłoby się jeszcze trochę biegowych tematów, o których nie zawsze masz ochotę rozmawiać, czekając np. na strzał startera. Jeśli coś Cię gnębi, to daj nam znać. Odpowiemy nie łamiąc przepisów RODO.
Marek Dudziński
wieloletni redaktor Runner’s World