Od samego początku istnienia, Poznań Maraton zajmuje czołowe miejsce w rankingu największych maratonów w kraju i Europie Środkowo-Wschodniej. W imprezie biorą udział biegacze, którzy dzięki ambicji wyznaczania sobie trudnych celów i wytrwałości w dążeniu do ich realizacji, są ludźmi ponadprzeciętnymi. Patronem maratonu mogła zostać zatem jedynie osoba, która zapisała się w historii miasta ponadprzeciętnymi osiągnięciami. Na pozór trudna decyzja o wyborze, okazała się oczywista. Maciej Frankiewicz, były zastępca Prezydenta Miasta Poznania, oprócz swojej pracowitości w dążeniu do rozwoju miasta, zapisał się w historii szczególnymi zasługami dla rozwoju poznańskiego sportu. To on był pomysłodawcą, współtwórcą i stałym uczestnikiem Poznań Maratonu, całym sercem zaangażowanym w rozwój i promocję tej imprezy. Nazywając poznański maraton imieniem Macieja Frankiewicza, chcemy oddać hołd osobie, dzięki której tysiące ludzi mogą dzisiaj uczestniczyć we wspólnym biegu na królewskim dystansie.
Maciej Frankiewicz był miłośnikiem sportów. Trudno znaleźć dyscyplinę, w której nie spróbowałby swoich sił. – Mówił, że sport pozwala się przełamywać i wzmacniać wiarę w samego siebie – wspomina Joanna Frankiewicz, żona prezydenta. Podobny hart ducha charakteryzuje każdego maratończyka. – Maciej zawsze uważał, że w Poznaniu uda się zorganizować wielką imprezę biegową – i to nie byle jaką, ale największą w Polsce! Pomimo sceptycznych głosów dopiął swego i sam z dumą w niej uczestniczył. Maciejowi przez całe życie przyświecał cel podobny do tego, jaki mają biegacze – miał odwagę realizować własne marzenia, nawet te, które innym wydawałyby się mało realne – mówi pani Joanna.
W sferze prywatnej Maciej Frankiewicz umacniał swój charakter na wiele sposobów. Jednym z nich było zapisanie się na kurs skoków spadochronowych, mając lęk wysokości. Nie dość, że został spadochroniarzem, zainteresował się lataniem szybowcami. Lubił wspinaczkę. Pasjonowało go nurkowanie i schodzenie na coraz większe głębokości, aż na granicę ryzyka.
W ten sposób sprawdzał siebie i pokonywał własne ograniczenia. Uwielbiał jazdę konną. Najczęściej dosiadał trudne konie, na które inni jeźdźcy bali się wsiadać. Kiedy zainteresował się bieganiem, zaczął od krótkich dystansów, ale za każdym razem starał się przebiec dłuższą trasę. Gdy przebiegał tą samą odległość po raz kolejny, starał się ją pokonać w coraz to krótszym czasie. Kiedy podjął decyzję o udziale w zawodach biegowych, nie wybrał najpierw półmaratonu, aby spróbować swych sił. Poszedł na całość i wziął udział w warszawskim maratonie. Gdy inni biegacze mieli siłę na pokonanie dwóch maratonów w ciągu roku, on startował w kilku.
Uprawianiem sportu chciał zarażać innych. Przekonywał mieszkańców i włodarzy miasta Poznania do tego, że sport to dobry sposób na spędzanie wolnego czasu. Uczestnicy Poznań Maratonu dobrze o tym wiedzą. Jesteśmy pewni, że udział w tym wyjątkowym długodystansowym biegu przyniesie im tyle dumy, ile przynosił on prezydentowi Frankiewiczowi.